W środowisku wolnościowym i patriotycznym panuje niezgoda co do daty prawdziwego Narodowego Święta Niepodległości. Głosy sprzeciwu wobec uznania prymatu 11 listopada ponad 7 października, w którym rzeczywiście została proklamowana niepodległość Polski, można zauważyć w formie m. in. Marszu Wolności i Suwerenności organizowanego przez KORWiNę. Tło historyczne, uzasadniające takie zdanie, prezentuje się następująco:
Po 123 latach nieobecności na mapach, Polska odrodziła się jako Królestwo Polskie. Deklaracja, która do tego doprowadziła, weszła w życie decyzją Rady Regencyjnej. Dokument ten opublikowano na łamach “Monitora Polskiego”, inicjatywą najbardziej aktywnego uczestnika Rady, Zdzisława Lubomirskiego. Artykuł 21. deklaracji określał “tymczasową organizację władz Królestwa Polskiego”. 3 stycznia 1918, Rada Regencyjna mianowała się najwyższym organem władzy. Sama zaś została ustanowiona na mocy decyzji okupantów niemieckich i austro-węgierskich w 1917, 12 sierpnia; zaczęła dzierżyć władzę już 27 września.
W 1916 roku, 5 listopada, wskutek konferencji w Pszczynie, władze niemieckie i austro-węgierskie wydały proklamację podpisaną przez (rządzących w ww. krajach) generała von Beselera i Kuka. Zawarta w niej była obietnica ustanowienia Królestwa Polskiego, które miało w nieokreślony sposób pozostać “w stanie stałej komunikacji z dwoma sojusznikami [Austro-Węgrami i Niemcami]”. Ten akt nie określał ograniczeń przyszłej monarchii, jej status wyrażony został w słowach “rządzona przez swoje władze”, zamiast “niezależna”. Nie usatysfakcjonowało to m. in. polskich aktywistów narodowych ze Śląska, którzy uznawali ten dokument za pretekst do utworzenia polskiej armii. W skrócie: dekret z 5.11, 1916, wydany przez Niemców, miał na celu zwieść Polaków, którym na sercu leżała niepodległość. Wszystko to w celu wykorzystania potencjału militarnego Kongresówki, by Niemcy mogły potencjalnie zwyciężyć na wschodnim froncie. Gwoli ścisłości: na mocy dekretu z 5.11 powołano Tymczasową Radę Stanu, która pełniła swoje funkcje aż do 25 września 1917, gdy została rozwiązana wskutek Kryzysu Przysięgowego. W miejsce Tymczasowej Rady Stanu powołano Radę Regencyjną, której członkami zostali Arcybiskup Aleksander Kakowski, Józef Ostrowski i Prezydent Warszawy, Książe Zdzisław Lubomirski. Deklaracja Niepodległości oznaczała w praktyce zerwanie wszelkich powiązań i podległości wobec państw okupujących terytorium Królestwa Polskiego. Na mocy Deklaracji Niepodległości Rady Regencyjnej Królestwa Polskiego, polski rząd w Warszawie podjął się kroków w stronę rozbrojenia sił okupacyjnych i przejęcia struktur wojskowych na rzecz Polskich Sił Zbrojnych.
Dlatego też w świetle wydarzeń politycznych, formalnym Dniem Niepodległości jest 7 października. Tydzień po 7.10, polscy żołnierze złożyli przysięgę wierności Polsce, którą przyjął Książe Zdzisław Lubomirski. Rada Regencyjna, odwołując się do znanych “14 punktów Wilsona” (program pokojowy Woodrowa Wilsona z 1918 roku), ogłosiła utworzenie Państwa Polskiego, obejmującego całość ziem polskich z dostępem do morza. Zwołała swoich obywateli do zjednoczenia i pracy na rzecz rekonstrukcji kraju. “Niech żyje niepodległa, zjednoczona Polska!” – takie hasło często pojawiało się w dokumentach powstałych w okresie październik-listopad 1918. Rada Regencyjna zamierzała zaufać Piłsudskiemu i jego misji utworzenia nowego rządu, jednak pod wpływem wewnętrznych nacisków, mając na uwadze wysoką popularność Marszałka, 14 listopada Rada Regencyjna powierzyła mu realną władzę w kraju, jako zwierzchnik Polskiej Armii. Mimo tego, Polska, jako kraj, wciąż była królestwem. Jednak to 29 listopada Marszałek obwieścił reorganizację rządu Rzeczypospolitej, za ustaleniem Rady Regencyjnej. To jedna z wielu przyczyn dlaczego, lekko mówiąc, nie jestem sympatykiem Józefa Piłsudskiego, który niestety przez większość Polaków uznawany jest za męża stanu i ojca niepodległości Polski.
Źródła:
Max Cegiełka