Istnieje cień szansy, że zamknięciowo-socjalna polityka potęgi zza morza obróci się przeciwko jej strukturom biurokratycznym. Nikt nie jest bezkarny.
Imperium Amerykańskie zbliża się do ustawowego limitu zadłużenia. Już 18 października “Ameryka zbankrutuje po raz pierwszy w historii”, wg. minister finansów Janet Yellen. Za to giganci bankowi pokroju JPMorgan Chase przygotowują się do tej, jak twierdzą, potencjalnej katastrofy.
Historia praktyki hojnej polityki monetarnej uczy nas, że niewypłacalność sama z siebie nie spowoduje dosłownego zniknięcia danego państwa z powierzchni mapy geopolitycznej świata. Natomiast jedno jest pewne – gdy USA straci wierzytelność, rząd będzie musiał wysłać swoich pracowników na bezpłatne urlopy. Już teraz prognozuje się spadek oceny zdolności kredytowej Stanów Zjednoczonych aż do kategorii D, która symbolizuje niewypłacalność.
Teoretycznie państwu nie mogą skończyć się pieniądze, za miłościwie nam panujących czasów fiat money. Jednak amerykańska ustawa z 1884 roku głosi, że rząd nie może wydawać środków bez “poparcia” ze strony Kongresu. Kongres zaś dotąd nie zatwierdził budżetu na rok finansowy 2021/2022, który już się rozpoczął.
Kolejna kwestia to ustawowy limit zadłużenia z 1917. Wynosi on 28,5 biliona dolarów, zaś sam dług dopiero co niebezpiecznie się do niego zbliżał, osiągając aż 28,427 bilionów dolarów. “Bankructwo” USA może i nie poskutkowałoby zaprowadzeniem akapu, jednak już kilka razy w historii zdarzyło się, że rząd amerykański nie był w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań finansowych. Najkrócej przez jeden dzień, najdłużej nawet przez miesiąc, w latach ‘95/96, 2013 i 2018/2019. Pracownicy rządu wysyłani byli wtedy na przymusowe, bezpłatne urlopy.
Teraz tłem dla potencjalnej blokady budżetowej jest konflikt opozycji z Partią Demokratyczną. Popiera ona rozrost państwa opiekuńczego w znacznie szybszym tempie, niż Republikanie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wyniku w tak prosty sposób, jak by się to mogło wydawać. Może i Demokraci są większością w obu izbach Kongresu, lecz nie jest to aż tak znaczna przewaga nad opozycją. Gdyby kilku z nich zagłosowało nie po myśli partii rządzącej, ustawa budżetowa jeszcze dłużej “utkwiłaby w zamrażarce legislacyjnej”.
Czy groźba lockdownu widnieje na horyzoncie? Tak – tyle, że w formie skierowanej przeciwko rządzącym. Za poprzednich tymczasowych zwolnień pracowników amerykańskiej biurokracji, funkcjonowały jedynie tzw. niezbędne służby, jak poczta, wojsko i sądownictwo. Z pewnością uchroniłyby się samorządowe jednostki administracyjne, czyli np. szkoły, opłacanie nie z federalnego budżetu. Za to największy cios przyjąć musiałoby ponad dwa miliony emerytów, którzy nie otrzymaliby swojego “socjalu”.
Źródła:
https://www.globaltimes.cn/page/202109/1235134.shtml
Max Cegiełka