Skąd tak właściwie u niektórych prawicowców słabość do krwawych dyktatorów i skłonność do usprawiedliwiania ich okrucieństwa?
Czy to tylko przekonanie, że ten lub inny dyktator to lepsza opcja niż poprzedzający jego rządy reżim lewicowy?
Czy to tęsknota za światem hierarchicznie uporządkowanym?
Czy to podświadome marzenie o krwawym rozprawieniu się z ideowymi wrogami?
Czy to jakaś sympatia do ideologii nacjonalizmu i imperializmu towarzyszących tym dyktatorom?
Jaką magię ma w sobie postać wojskowego dyktatora?
Niedawno obchodziliśmy rocznicę dwóch zamachów. Dziś poruszę temat tego mniej znanego.
PKB per capita w Chile jest niemalże identyczne z polskim. Nie jest to kraj trzeciego świata – wręcz przeciwnie, swoim bogactwem znacząco odbiega od sąsiadów. Mimo to, w maju tego roku parlament Chile zadecydował o napisaniu nowej konstytucji. Ma być ona zwrócona w kierunku “bardziej sprawiedliwym społecznie”, czyli socjaldemokratycznym. Obecny prezydent wywodzi się z partii nawiązującej do poglądów zwolenników junty wojskowej, która niegdyś rządziła w kraju. Dzięki jedynie słusznym ograniczeniom covidowym, które często bywają i są pretekstem do dowolnych działań rządu, ledwo co uchronił się przed potencjalnie negatywnymi dla niego skutkami protestów. Owe zamieszki spowodowane zostały rządowymi podwyżkami cen biletów komunikacji publicznej – by koniec końców wywołać masowe niszczenie własności prywatnej, ataki na państwowe służby i co najbardziej kontrowersyjne, palenie kościołów.
Chile, ów górzysty kraj znajdujący się w Ameryce Południowej, wyróżnia się wysokim współczynnikiem wolności gospodarczej. Jeszcze do bardzo niedawna brakowało tam płacy minimalnej. Nawet system ubezpieczeń społecznych został zastąpiony emeryturą obywatelską, gdzie stawiano na indywidualne konta oszczędnościowe. To wszystko nie zostało rzecz jasna zaprowadzone przy użyciu pokojowych metod, mimo, że paradoksalnie zgodnymi z prawem. Aby rozwinąć ten ciekawy wątek historyczny, musimy przenieść się do początku lat ‘70, gdy krajem rządził socjalista Salvador Allende.
Po objęciu władzy po raz pierwszy, mając jedynie ponad 30% głosów poparcia, zaczął stopniowo wprowadzać swoją marksistowską wizję świata w życie. Znacjonalizował ówcześnie największą na świecie firmę zajmującą się wydobywaniem miedzi – pochodzącą ze Stanów Zjednoczonych. Stale korzystając ze wsparcia Sowietów i Kuby, realizował nawet najbardziej radykalnie etatystyczne postulaty. Ceny żywności zostały zamrożone. Wprowadzono limity w magazynach, regularnie pilnowane przez nowo powołany urząd, przewyższający liczbą dzisiejszych pracowników ZUSu (i to w o wiele mniejszych ludnościowo Chile)! Ustanowiono reformę rolną, czyli zmianę stosunków własnościowych. Można było “posiadać” ziemię jedynie do kilkudziesięciu hektarów. Nowe reguły dotyczące takiej “własności” były podobne do PRLowskich kołchozów. Prasa została poddana cenzurze – tak samo, jak radio i telewizja.
W następnych wyborach parlamentarnych Partia Socjalistyczna nie uzyskała większości oraz pozbawiona została wsparcia koalicjanta. Chadecy i nacjonaliści, mimo, że poprzez reformy chcieli zmierzać w kierunku podobnym do ówczesnego, uznali status quo za zbyt szybko zmieniające się; za zbyt radykalne.

Warto dodać, że Allende przez pewien czas pozostawał popularny wśród niemalże połowy Chilijczyków. Z pewnością pomogły mu charyzma, ideowość i umiejętność skutecznego stosowania aparatu terroru. Z czasem i te cechy nie zdały egzaminu. Jak podaje obiektywna i bezstronna Wikipedia: “W 1972 (…) Fala protestów zaczęła się od strajku właścicieli ciężarówek, których zdaniem lewicy przekupiła CIA. Następnie pod wpływem działań konserwatystów z Partii Narodowej i chadecji dołączyli do nich niektórzy właściciele małych, rodzinnych firm, część górników jednej z kopalni miedzi oraz grupy studentów z Uniwersytetu Katolickiego”.
Podczas strajków i zamieszek w kraju, Allende mianował Augusto Pinocheta na swoją prawą rękę. A to on miał dokonać decydującego ciosu. Do planów przejęcia władzy w kraju przez wojsko dołączył niechętnie – mimo, że wojsko zostało wezwane przez Parlament; na mocy konstytucji, którą Allende nagminnie łamał. Pozwolę sobie teraz na małą dygresję, gwoli wyjaśnienia pewnych istotnych szczegółów. Cytując Wikipedię, “2 sierpnia 1973 koalicja Chrześcijańskich Demokratów i Partii Narodowej w parlamencie wydała tzw. Deklarację upadku demokracji w Chile – skierowaną do sił zbrojnych, prosząc o interwencję mającą na celu jak najszybsze zakończenie licznych naruszeń konstytucji i zmuszenie rządu do przestrzegania prawa”.
Całe szczęście w obliczu dzisiejszych działań rządu, jak zamykanie firm i nasyłanie policji, by nękała otwierających się za lockdownu właścicieli; nie ma konieczności wzywania wojska w celu skontrowania nielegalnych i niekonstytucyjnych występków Zjednoczonego Ingsocu. Senat bohatersko unieważnia mandat za mandatem, przyznając prawną (i moralną) słuszność przedsiębiorcom z branży gastronomicznej, fitness i nie tylko.
Wróćmy do sedna sprawy. Oto niektóre z naruszeń chilijskiej konstytucji, których dopuścił się Allende, zaprowadzając swój “porządek” przy pomocy paramilitarnych bojówek:
- “rządzenie za pomocą nielegalnych dekretów z całkowitym pominięciem normalnej drogi parlamentarnej ustanawiania ustaw;
- odmowa egzekucji legalnych procesów sądowych – zwłaszcza w sprawie pacyfikacji i rozbrojenia oddziałów paramilitarnych partii Allende;
- ignorowanie dekretów i decyzji Trybunału Stanu;
- łamanie prawa do wolności słowa poprzez pełne przejęcie kontroli nad państwową telewizją i ekonomiczno-prawne naciski na prywatne media, które nie zgadzają się z linią polityczną rządu;
- zezwalanie na zbieranie się własnych, uzbrojonych zwolenników, przy jednoczesnym zabranianiu organizowania zebrań opozycji;
- wsparcie ponad 1500 nielegalnych przejęć farm;
- nielegalne represje wobec uczestników strajku w kopalni El Teniente;
- nielegalne limitowanie prawa do przekraczania granicy”.
Większość sympatyków libertarianizmu, leseferyzmu i konserwatyzmu z pewnością zna sytuację w kraju pod dyktaturą Pinocheta (którą zakończył plebiscytem w 1988). W końcu to kontrowersyjny temat w środowisku, dzielący wielu zwolenników swobód osobistych i gospodarczych. Po kilku latach względnego utrzymywania status quo przy życiu, autokrata zdecydował się na radykalny odwrót od idei marksistowskich, na rzecz friedmanowskiego monetaryzmu, wyłożonego przez Chicago Boys w tzw. El Ladrillo.
Za swojego panowania, regularnie zwalczał marksistowskie bojówki, uciekając się również do tortur i wywożenia nieprzychylnych rządowi ludzi z kraju. Odwołując się do konieczności wprowadzenia bezpieczeństwa, nakazał egzekwowanie godziny policyjnej. W końcu i odszedł nawet od wcześniej wspomnianej doktryny monetarystycznej, łagodząc radykalizm reform przy pierwszym kryzysie gospodarczym pod rządami junty wojskowej.
Z drugiej strony, do “zasług” junty zaliczyć możemy przywrócenie ziem i firm ich dawnym właścicielom, otwarcie rynku na inwestycje zagraniczne, likwidację płacy minimalnej, wprowadzenie systemu emerytalnego – który możemy porównać do teoretycznego modelu emerytury obywatelskiej Gwiazdowskiego – i ogólne przywrócenie gospodarki rynkowej na dobre. Wzrosło bezrobocie, jednak te istniało i za czasów socjalizmu w Chile, w formie ukrytej: ludzie mieli zagwarantowane zatrudnienie, lecz w kraju nie wystarczało nawet zapasów chleba; czego skutkiem był tzw. protest pustych garnków.
Ocenę tej postaci historycznej wyróbcie sobie sami. Czy musi być ona zawsze zero-jedynkowa? Dlaczego, gdy z góry skreślamy takich zamordystów, kontrujących uprzedni totalitaryzm, uznajemy np. Napoleona za postać pozytywną? Bonaparte, legendarny symbol postępu, ma na sumieniu do ok. 7 mln ofiar – w tym 3 mln. śmiertelnych. Warto dodać, że przywrócił niewolnictwo (!) oraz wydał Austriakom ponad 1000 polskich legionistów (w 1799) – w roli jeńców wojennych. Zaskakujące, że to w Polsce mit bohaterskiego Napoleona wydaje się być wiecznie żywy – reszta świata słusznie uznała go za zbrodniarza.
Warto dodać, że przywrócił niewolnictwo (!) oraz wydał Austriakom ponad 1000 polskich legionistów (w 1799) – w roli jeńców wojennych
W roku 1989, w Chile zapanowała demokracja. Rządząca partia centrowa, generalnie trzymała się zasad wolnego rynku; aż do ostatnich protestów, motywowanych początkowo oporem wobec zbyt wysokich cen komunikacji miejskiej i niechęcią wobec Kościoła Katolickiego. W takim razie Pinochetowi nie udało się “wyrwać komunizmu z korzeniami” i taki przykład uczy nas, że całkiem możliwe, iż długie trzymanie autorytarnej władzy nad ludźmi tylko motywuje ich do kontry; albo ustrój liberalnej demokracji nie musi być uniwersalny i najlepszy z najlepszych, skoro dopuszcza w swej naturze do poważnych naruszeń wolności osobistej i własności prywatnej. Można powiedzieć, że trzecie prawo dynamiki przekłada się na politykę. Jak uczy historia, akcja nieuchronnie wywoła reakcję. Pozostaje tylko jedno, kluczowe pytanie: czy na pewno nastroje społeczne wobec danego systemu nie wpływają na jego skuteczność i trwałość?
Osobiście jestem zdania, że to czynniki kulturowe są najbardziej znaczące przy kształtowaniu się ustroju państwa. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do najnowszej pozycji mistrza Hoppego pt. “Economy, Society and History”.
Max Cegiełka
dzieło kultury pozytywnie oceniające skutki puczu w Chile
Źródła:
https://mises.org/library/economy-society-and-history-0
https://pl.wikipedia.org/wiki/Augusto_Pinochet
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pucz_w_Chile_(1973)
https://archive.org/details/pinochet-augusto-el-dia-decisivo
Super tekst. Dobrze, że pokazane zostały okropieństwa Allende, pamiętać należy, że samo określenie pucz jest wątpliwe w obliczu przekazania rządowej hucie pełni władzy wykonawczej przez parlsment, co tamtejszy odpowiednik Sądu Najwyższego uznał. Po ustabilizowaniu sytuacji w kraju, naprawienia wielu przejawów niesprawiedliwości w majestacie prawa za poprzedników i zapewnieniu reformami drogę do utrzymującego się do dzisiaj rozwoju państwa oddał dobrowolnie władzę mimo utrzymującego się wysokiego poparcia, czego na co wskazują źródła Allende prawdopodobnie by nie uczynił bo sam planował pucz w celu całkowitego zdominowania państwa i nielegalnego utrzymania władzy. Bohater i wyzwoliciel. So to speak. #PinochetDidNothingWrong