Konfederaci nie dogadali się w sprawie głosowania na Rzecznika Praw Obywatelskich. Trzech zagłosowało na panią senator Lidię Staroń, jeden na pana profesora Marcina Wiącka, a większość przeciwko wszystkim lub w ogóle olała sobie sprawę, za co posypały się na nich gromy.
Decyzja części posłów Konfederacji w sprawie poparcie Lidii Staroń na Rzecznika Praw Obywatelskich spotkała się z dużą krytyką. Pojawiły się zarzuty że Konfedaracja to przybudówka PiSu, lub że poparcie kandytaury z ramienia Pisu zostało “sprzedane” w zamian za określone korzyści polityczne. Ale czy taka krytyka jest słuszna? I, co równie istotne, kto w tej Konfederacji ma rację?
Moim zdaniem jest mocno przesadzona. O ile uważam że nie była to najlepsza decyzja, to na pewno nie oznacza to że Konfederacja to przybudówka PiS-u, lub że wynik głosowania był ustalany z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim.
Najważniejszy w tym temacie jest fakt że wewnątrz Konfederacji podjęto różne decyzje, chociaż w oczywisty sposób ich to nie usprawiedliwa.
Wybór RPO nie jest też aż tak znaczący jak to jest przedstawiane, czytając komentarze do tej sytuacji można odnieść wrażenie jakoby Rzecznik Praw Obywatelskich mógł zablokować działania rządu, I doprowadzić do jego dymisji. Tzn. RPO pełni ważną funkcję, ale nie aż istotną jak to jest teraz przedstawiane.
Osoby krytykujące tę decyzje posłów Konfederacji na ogół nie są ich wyborcami. W najlepszym wypadku traktują partię Korwin jako mniejsze zło, I ewentualnie szanują panów posłów Dziambora lub Kuleszę.
Cała krytyka opiera się na tym że Konfederacja przyczyniła się do wybrania kogoś z PiSu na to stanowisko, I na tej podstawie opierane są główne zarzuty o kolaborację z PiSem. Wszystkie inne motywacje do poparcia Lidii Staroń są całkowicie ignorowane. Nie jest w ogóle dopuszczona możliwość że ktoś poparł Lidię dlatego że uznał że jest lepszym kandydatem.
Przy czym nie oceniam tutaj Lidii Staroń jako lepszej kandydatki, bronię tu tego że posłowie Konfederacji mogli uznać ją za lepszą kandydatkę.
Zarzut że Konfederacja nie jest merytoryczną opozycja tylko dlatego że nie zagłosowała przeciw Piisowi kwestii wyboru RPO jest mało sensowny, bo nie mamy mocnych dowód na to zę kontrakndytatd byłby dużo lepszy I dużo więc taki wybór byłby bardziej merytoryczny.
Konfederacja nie poparła w całości Lidii Staroń, nie było tam dyscypliny partyjnej. Były to więc decyzje poszczególnych posłów, I były one różne. Część posłów się wstrzymała, część sprzeciwiła się obu kandydaturom , a Artur Dziambor poparł kandydaturę Marcina Wiącka (na co mało kto zwraca uwagę, bo wszyscy skupiają się głównie na wyborze Jakuba Kuleszy).
Konfederacja znalazła się w niewygodnej pozycji. Bo poparcie/przyczynienie się do wyboru każdego z kandydatów wiązało się z ryzykiem, I negatywną reakcją wśród aktualnych I potencjalnych wyborców.
Przez przeciwników tej decyzji p. prof. Marcin Wiącek przedstawiany jest jako konserwatywny liberał, idealny kandydat Konfederacji, a Lidia Staroń jako etatystka, socjalistka, podporządkowana partii Pis I Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Jakub Kulesza podaje powody dla których wybrał w taki sposób, to że Lidia Staroń jest dość niezależną senatorką, (I co do zasady Senatorzy są bardziej niezależni od Posłów), długo była związana z Platformą, udawało jej się zebrać głosy niezależnie od sympatii góry partii. Pani Senator nie pojawiła się na konfederackiej debacie, ale odpowiedziała pisemnie na ic pytania. Powodem dla którego odrzucił on Marcina Wiącka był fakt zablokowania drukarni możliwość odmówienia druku plakatów dotyczących tematyki LGBT. Pełna odpowiedź znajduje się na profilu p. posła Kuleszy na Facebooku.
Możliwość odmówienia wykonania dowolnej usługi z dowolnego powodu jest dość istotna z wolnościowego punktu widzenia, bo ważne jest żeby sklep mógł bez prawnych konsekwencji odmówić wykonania usługi dla idei czy ludzi których nie popierają. Tak żeby kawiarnie prowadzone przez postępowych przedsiębiorców mogły odmawiać obsługiwania spotkań nacjonalistów, a np. Ikea nie obsługiwać zwolenników Konfederacji.
Można oczywiście spekulować czy Kulesza by tak samo postąpił gdyby chodziło o drukarnię która odmówiłaby druku plakatów o treści konserwatywnej, I czy w takim wypadku po prostu by to zignorował (biorąc pod uwagę głównych wyborców konfederacje) oraz czy jest to aż tak istotne, natomiast w tym kontekście decyzja Jakuba jest dość spójna z tym co głosi.
Teraz patrząc z perspektywy czasu wstrzymanie się, czy poparcie Marcina Wiącka byłoby dla większości Konfederacji lepszą decyzją, bo hasło że “poparli PiS” jest bardzo nośne choć dociera ono głównie do ludzi którzy Konfederacji I tak nie popierają. I za pewne mało kto z wyborców konfederacji zwróciłby uwagę na to że Marcin Wiącek kiedyś zablokował drukarni możliwość odmówienia druku plakatów popierających LGBT.
Jeśli ktoś uważa że w tym wypadku kluczowe było wybranie kogoś kto nie byłby z PiSu, I że wszystkie inne partie opozycyjne zagłosowałby przeciwko PiS-owi, I tylko Konfederacja była partią opozycyjną która by mogła coś z tym zrobić, to kontrkandydatem powinien być ktoś kto na pewno byłby poparty przez Konfederację. I jeśli Lewica byłaby w stanie zagłosować przeciw Pis -owi np. Na Roberta Gwiazdowskiego, to dopiero wtedy można by mówić o tym że Konfederacja dogadała się z Pisem.
Uprzedzając komentarze, nie jestem zwolennikiem Konfederacji. Traktuje ją jako mniejsze zło, w sytuacji gdy nie ma bardziej wolnościowej alternatywy. Są duże lepsze powody żeby krytykować Konfederacje, zwłaszcza z wolnościowego punktu widzenia.
Jan Uchwat
Burza w szklance wody.