Od niepamiętnych czasów ciągle słyszymy w mediach lub wśród ludzi, że nie ma jednej Polski, są dwie wyraźnie różniące się od siebie krainy w kontekście społeczno-kulturowym i politycznym. Polska zachodnia cechuje się europejskością, otwartością wobec zachodzących zmian i orientacją we współczesnych trendach. Wschodnia charakteryzuje się zaś sceptycyzmem, konserwatyzmem i niechęcią w stosunku do zmieniającego się świata. Przepaść ta, z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej wydaje się niemożliwa do zasypania.
Podobny podział zauważyłem, obserwując dyskusje, czasami wręcz spory w środowisku wolnościowym. Różnice poglądowe w kwestiach dotyczących wolności jednostki i jej praw okazują się dzielące. Przyswajane i akceptowane odłamy ideologiczne przestają być wyłącznie wyborem najlepszego dla siebie systemu wartości. Stają się czymś więcej. Służą jako korekta większych, ogólnych systemów poglądowych, albo przekuwa się ich zasady w nową jakość społeczno-polityczną, w celu wyraźnego zdystansowania się od powszechnie dominujących schematów. W skrócie, albo coś skorygujemy przywracając mu dawne znaczenie, albo dokonamy ukonstytuowania się nowego prądu umysłowego.
Mamy w środowisku wolnościowym przedstawicieli różnych systemów poglądowych. Klasycznych liberałów, konserwatywnych liberałów, socjalliberałów, libertarian, paleolibertarian, geolibertarian, libertarian progresywnych, monarchistów, minarchistów czy anarchokapitalistów. Nie powinno zatem dziwić, że dyskusje bywają owocne i często charakteryzują się maksymalnym poziomem merytorycznym. Dziwić jednak mogą konflikty osłabiające nadzieje na kompromis, a nawet konsensus, co więcej, prowadzące do izolacji w intensywnie tworzonych bańkach informacyjnych.
Walka dwóch stronnictw internetowych
Młody człowiek ma cały wachlarz doktryn i ideologii. Do wyboru, do koloru. W internecie, a w szczególności na grupkach facebookowych natknie się na zwolenników różnych specyficznych systemów wartości z olbrzymią wiedzą. Co jednak szczególnie istotne, ma on szansę stać się przedstawicielem jednego z dwóch stronnictw wolnościowych. Od kilku miesięcy na Facebooku zauważyłem wyraźnie kształtowanie się drużyn, optujących za różnymi metodami wdrażania wolności.
Pierwszą internauci nazywają „pedolibkami”, drugą „paleolibkami” albo kucami. Jakimi cechami charakteryzują się te dwie grupy i jakie wartości są dla nich szczególne?
Tzw. „pedolibki” to liberalni, wręcz progresywni światopoglądowo zwolennicy wolności jednostki, akceptujący rozwiązania wolnorynkowe w gospodarce, ale podkreślający konieczność egzekwowania praw człowieka i podstawowych zasad bezpieczeństwa. Ochrona praw mniejszości, środowiska czy zrównoważony rozwój są dla nich fundamentalne, a wszelkie zmiany ekonomiczne powinny zachodzić stopniowo (z myślą o budżecie). Dodatkowo, wyrażają zamiłowanie do Unii Europejskiej i chcą by Polska stale szła w kierunku zachodnioeuropejskim.
„Paleolibki” są typem wolnościowców trzymających się ściśle zasad liberalizmu w wydaniu klasycznym, w każdym aspekcie. Zwykle sceptycznie podchodzą do modyfikacji idei wolnościowej, które kończą się rozszerzaniem kompetencji państwa. Niektórzy z nich są konserwatystami. Liberalne podejście do spraw społecznych powinno polegać według nich na zasadzie nieingerencji państwowych podmiotów. Zasada nieagresji jest ich zdaniem wystarczającym gwarantem społecznych i obyczajowych swobód.
Jakie tematy dzielą środowisko?
Bycie uwrażliwionym na wolność osobistą człowieka wpływa na emocjonalne podejście do zagadnień obejmujących życie społeczne. Rozwijające się dyskusje przeobrażają się w hurtownie argumentów i dogłębnych analiz. Celem produktywnych konfrontacji jest usystematyzowanie niejasnych pojęć, a zwłaszcza sposobów organizacji rzeczywistości.
Gorącymi tematami powodującymi podziały są:
- Aborcja – wszystko rozgrywa się o to od którego momentu uznajemy człowieka za człowieka. Progresywiści uznają go za zlepek komórek przez pierwsze miesiące, ci bardziej konserwatywni za oczywistość uznają, że życie zaczyna się od poczęcia. Przerywanie ciąży to problem nie do rozwiązania i wolnościowcy się o niego mocno sprzeczają w oparciu o wolność jednostki. Jedni uznają zabieg aborcji za naruszenie NAPu (Non Aggression Principle) istoty, która otrzymała życie od Stwórcy. Drudzy stoją po stronie kobiet noszących ciąże, uznając, że płód zasila ich ciało i mają prawo zrobić z nim co chcą. Prawo do aborcji należy się im tym bardziej w sytuacjach skrajnych (zagrażanie zdrowiu i życiu, gwałt, ciężkie i nieodwracalne wady płodu).
- Związki partnerskie– możliwość zawierania dobrowolnych umów jest dla wolnościowców oczywistą zasadą, która w społeczeństwie powinna obowiązywać. Nieoczywista natomiast staje się kwestia jej realizacji.Przywiązani do klasycznej wersji liberalizmu uważają, że państwo nie powinno w ogóle zajmować zawieraniem stosunków między dwoma (lub więcej) osobami, dlatego wprowadzanie instytucji związków partnerskich poprzez państwo jest pomysłem niepotrzebnym, wręcz szkodliwym. Zwolennicy tego pomysłu kierują się zasadą, że żyjemy tu i teraz. W najbliższych latach nie nastąpi wprowadzenie libertariańskiego ładu i nie ograniczymy do absolutnego minimum kompetencji państwa. W związku z tym lepiej je wprowadzić metodami państwowymi, a ich obecność nie ogranicza wolności. Wprost przeciwnie. Poszerza ją, bo osoby chcące zdecydować się na partnerski związek będą miały wreszcie możliwość jego prawnego zawarcia.
- Małżeństwa homoseksualne – problem podobny jak w przypadku związków partnerskich. Obrońcy tradycyjnych koncepcji liberalnych twierdzą, że tworzenie lub ustanawianie małżeństw powinno leżeć w rękach kościołów lub innych związków wyznaniowych. Od otwartych na współczesne realia usłyszymy znów argument o niemożliwości redukcji ingerencji państwa w tak ogromnej skali w najbliższych latach. Opcją realistyczną byłoby wprowadzenie małżeństw poprzez rozszerzenie nowych zapisów. Kompetencje państwa się rozrastają, ale chętni na homośluby mogą funkcjonować na podobnym poziomie co małżeństwa różnopłciowe, nie są dyskryminowani.
- Szczepionki – nawet jeśli jest małe prawdopodobieństwo co do tego czy dana szczepionka spowoduje NOP (lub w ogóle), u części wolnościowców panuje przekonanie, że zanim zaszczepimy człowieka bez względu na jego wiek, najpierw wypadałoby go zapytać o zgodę czy chcę przyjąć dany preparat. Reszta środowiska odwołuje się do wydarzeń historycznych lub współczesnych okoliczności, świadczących o braku odporności stadnej oraz śmierci w przypadku braku szczepienia. A samo nieszczepienia może naruszać zasadę nieagresji innych osób, bo osoba niezaszczepiona jako hipotetyczny nosiciel wirusa zaraża inne osoby. Z tego powodu niektórym zwolennikom wolności jednostki nie jest obce popieranie zakazu wstępu do szkół i przedszkoli dla niezaszczepionych.
- Ekologia– jeśli odporność stadna jest warunkiem swobodnego funkcjonowania społeczeństwa, tym bardziej czyste środowisko powinno być fundamentalną sprawą. Nie wszyscy wolnościowcy jednak chcą stosować te same proekologiczne metody. Umiarkowani w tej kwestii zgadzają się co do skuteczności standardowych sposobów ochrony planety (segregacja śmieci, sprzątanie lasów, niska emisja CO2), jednak progresywiści chcą iść jeszcze dalej. Powołując się na badania naukowe, postulują ograniczenie liczb samochodów w miastach, zakaz sprzedaży i produkcji plastikowych sztućców czy talerzy, a nawet ograniczenie produkcji mięsa. Wolność gospodarcza i osobista łączona jest z mesjańskim proekologizmem. Klasyczni wolnościowcy oceniają to jako ograniczenie wolności osobistej i swobód. Człowiek jako wolna istota powinien mieć pewne prawo za własne zarobione pieniądze kupować, konsumować co chce i przemieszczać się czym chce.
- Podatki i budżet– jeśli wolnościowcy w tylu sprawach się spierają, to niech chociaż podstawą środowiska będzie aksjomat, że podatki powinny być jak najniższe, a im mniejszy budżet państwa, tym więcej zostaje w kieszeni obywateli. Czy tak? No chyba jednak nie. Tu zachodzi kolejny spór o metodykę i zarządzanie państwem. Postulaty reform podatkowych są konieczne, ale co przywiązanie do wolności to zróżnicowane tempo i styl. Stawiający aksjomaty wyżej nad skutkami uważają, że trzeba natychmiast uwolnić gospodarkę z fiskalnych obciążeń, zlikwidować PIT, CIT, ZUS, obniżyć VAT i akcyzę na paliwo czy wyroby tytoniowe natychmiast, dopiero wtedy gospodarka podniesie się z kolan. Zaś ci ufający pragmatyzmowi uważają to rozwiązanie za rewolucję, gdyż nie mają pewności czy dochody państwa w takim stanie będą wystarczały na obowiązujące wydatki, nawet w sytuacji gdybyśmy zlikwidowali socjalne programy czy zredukowali ilość państwowych instytucji. Nawet z taką oczywistą dla liberałów i libertarian sprawą niejedni wolnościowcy wolą podchodzić bardzo ostrożnie.
- Unia Europejska – specyficzny charakter UE doprowadził do mieszanych uczuć wobec niej wśród europejczyków z wieloma politycznymi punktami widzenia. Nie inaczej mogło się stać wśród wolnościowców, tym bardziej, że każdy zwolennik wolności wybiera w zgodzie z własnym sumieniem system wartości i go praktykuje. Patriotyzm i suwerenność nie wykluczają się z wolnością, a otwieranie granic i poszerzanie strefy wolnego handlu tylko maksymalizują nasz dobrobyt. Jednakże jedni uważają, że Unia za bardzo ingeruje w wewnętrzne sprawy różnych krajów i ogranicza ich rozwój szkodliwymi regulacjami, dlatego powinniśmy ją opuścić. Drudzy podkreślają korzyści państw należących do Unii, takie jak wspomniany wolny handel, zwiększenie importu czy przepływ ludzi – które utracilibyśmy prowadząc bunt przeciwko unijnym instytucjom. I tu narasta konflikt. Korzyści ekonomiczne, które Polska dostała i ma od Unii są jak respirator trzymający gospodarkę krajową przy życiu, niestety daleko idące regulacje (ACTA2, wymuszanie inwigilujących oprogramowań w nowych samochodach) zmniejszają tolerancję wobec wspólnoty.
- Obostrzenia pandemiczne – od zeszłego roku świeży temat generujący podziały. Osoby z wolnościowego środowiska ceniące sobie mocno bezpieczeństwo ogółu m. in. w kwestii szczepień czy przyrody, nie mogłyby mieć innego podejścia wobec problemu koronawirusa. Zgadzając się z zaleceniami lekarzy i epidemiologów postulują obowiązek noszenia maseczek, szczepień, a niektórzy nawet lockdown. Wszystko w celu zniwelowania wirusa. Ci pozostali, którzy zdecydowanie stawiają wolność nad bezpieczeństwem, uważają za absurdalne trzymanie ludzi w domach za wszelką cenę i przymus zakładania niekomfortowych masek. Zabezpieczanie się przed pandemią powinno zależeć od osobistej decyzji każdego człowieka, ew. można otoczyć specjalną troską osoby z grupy wysokiego ryzyka. Zamykanie gospodarki jest rzeczą absolutnie niedopuszczalną – obniża obroty firm, prowadzi do bezrobocia, niszczy cudzą własność.
Różnorodność idei a podejścia społeczno-kulturowe wolnościowców
Większość opisanych wyżej sporów to w zasadzie nic nowego, ale wraz z tymi, które wyszły na jaw niedawno w dyskusjach politycznych, wspólnie sprzyjają formowaniu się dwóch drużyn: „paleolibków” (obrońców tradycyjnych, wolnościowych aksjomatów, konserwatystów) oraz „pedolibków” (zwolenników postępu, pragmatyków), poprzez nadawanie im coraz wyraźnych cech.
Moim zdaniem, wolnościowe środowisko pozwala wyróżnić dwa typy wolnościowego aktywisty, gdy spojrzę na aktualne perspektywy. Zwolennik szeroko rozumianej wolności, niezależnie czy działa bardziej w realu czy w sieci i tego jak upowszechnia swoje postulaty, w mojej skromnej opinii przyjmie filozofię jednego z dwóch ludzi:
- Społecznie zdyscyplinowanego – wszelkie zmiany dotykające życie społeczne nadają jakiś kierunek, któremu powinniśmy się podporządkować. Człowiek bez względu na stopień i zakres danej mu wolności, nie jest samotną wyspą. Otwartość jest podstawą rozwoju, który sprzyja ogółowi. W tym ogóle tkwi jednostka, która winna respektować prawa i swobody innych jak swoje własne. Gwarantem osiągniętych przywilejów często są: bezpieczeństwo, altruizm i troska o wspólne dobro – te zjawiska nierzadko wymagają mobilizacji oraz podporządkowania się regułom, gwarantującym zdobycie środków do celu, jakim jest życie na wysokich standardach. Pęd do nauki i nowoczesności winien być więc priorytetem dla liberalnego porządku.
- Egoistycznie niezależnego – jednostka ludzka funkcjonuje od zawsze na zasadzie praw jej przyznanych przez los i obejmują one sferę duchową, psychiczną i cielesną. Choć formy zaspokajania rozmaitych potrzeb mogą się zmieniać lub ewoluować, samo istnienie potrzeb zawsze będzie czymś trwałym i obecnym na wieki. Człowiek w celu osiągnięcia tego, czego potrzebuje, zdobywa środki na zasadzie reguł, które może akceptować lub odrzucać. Samych środków też się tyczy zasada selekcji. To, co opłacalne należy zaakceptować, to, co się nie sprawdza – odrzucić. Podstawą jest polepszanie własnego bytu lub utrzymanie sprzyjającej nam w kilku kwestiach stabilności. Zdrowego rozsądku jako perspektywy na przyszłość nie powinniśmy się wystrzegać.
Osobom nazywanym „pedolibkami” zdecydowanie bardziej pasuje typ człowieka społecznie dyscyplinowanego. Natomiast „paleolibkom” typ jednostki egoistycznie niezależnej. Pierwsi pragną dobrobyt wolnościowy zbudować, dostosowując własne postulaty do realiów współczesności – od tego zacząć budować przyszłą rzeczywistość szklanych domów. Drudzy uważają, że to, co kiedyś dawało satysfakcję i szczęście, będzie dawało teraz i zawsze. Osobiste dobro stoi klasycznie poza wymaganiami stawianymi lub respektowanymi przez ogół. Liczy się to, co stanowi dla nas jakiś zysk.
Liberalny puryzm kontra filozofia „tu i teraz”
Ukształtowanie się podziału na obrońców użytecznych wartości i realistów twardo stąpających po ziemi, nie tylko tworzy bariery komunikacyjne, ale sprawia, że inny, wspólny kierunek wydaje się zupełnie niemożliwy. Odmienne interpretacje świata i poglądy na zarządzanie aktualnym światem tworzą u niezaznajomionych w temacie ludzi pozór, jakoby były to całkowicie odmienne stronnictwa na przeciwnych politycznych biegunach.
Rycerzom przyjętych dawno aksjomatów, czyli „Paleolibkom” można zarzucić zbyt duże przywiązanie do idei, skutkujące brakiem zrozumienia, że nie wszystkie prawa i regulacje wprowadzane przez państwo muszą stać w sprzeczności z wolnością. Wprowadzanie nowych lub rozbudowywanie istniejących przepisów przeważnie, ale nie zawsze ogranicza naszą wolność. Czasami gwarantuje jednostkom więcej możliwości do podejmowania określonych decyzji niż wcześniej (związki partnerskie, małżeństwa homo). Najważniejsze w mojej ocenie jest jednak to, by w przypadku konieczności stosowania jakichś ograniczeń, były one jak najmniejsze, ale jak najskuteczniejsze w celu osiągania wolności (np. minimalny reżim sanitarny). Współczesność jest taka a nie inna, mało osób myśli klasyczno-liberalnie czy libertariańsko, trudno więc wychodzić z postulatem likwidacji państwowych małżeństw.
Co do „pedolibków” czasami mam wrażenie, że tak bardzo cenią bezpieczeństwo, że nieświadomie stawiają je nad prawami jednostki. Często powoduje to tak burzliwe nastroje, że stosowany i proklamowany pragmatyzm okazuje się być daleki w skutkach od oczekiwanych rezultatów. Przykładowo, ratowanie społeczeństwa przed zakażeniami korona wirusem poprzez doprowadzanie ludzi do bankructw, bezrobocia i psychicznych problemów to ratowanie wybranych kosztem pozostałych. Pozbawiamy ludzi całkowicie ich podstawowych praw. Jednostka, która ma korzystać z wolności dzięki przynależności do wspólnoty czuje się w niej na tyle zniewolona, że więcej praw miałaby żyjąc w rzeczywistości o zupełnie innych normach, niż tych obowiązujących w jej aktualnym miejscu zamieszkania.
Co można z tym wszystkim zrobić?
W związku z narastającym zjawiskiem różnicowania środowiska, myślę, że najlepsze byłoby zastosowanie syntezy. Polegałoby to na wyodrębnieniu w każdej z dwóch stron jak najlepszych elementów i stworzenia nowej jakości. Jeśli powstałby front wolnościowy, liberalny czy libertariański na podstawie takiej metody, z jednej strony stanowiłby bardziej kompromis niż odzwierciedlał stuprocentową spójność ideową, ale z drugiej pozwoliłby wprowadzić w życie co najmniej kilka najlepszych rozwiązań, sprzyjających wolności jednostki.
Tutaj zacznie się moje osobiste myślenie życzeniowe. Uważam jednak, że „Paleolibki” mogłyby zaakceptować państwowe związki partnerskie czy małżeństwa homoseksualne, na takich samych prawach i przywilejach co małżeństwa hetero (formalizacja, dziedziczenie, odwiedziny w szpitalu), bez nadawania którejkolwiek formie związków większych uprawnień, zapewniając równość. Ochrona życia zaś to od zawsze temat rzeka, ale nie zmuszając nikogo do progresywnego myślenia o tej sprawie, lepiej zachować podstawowy kompromis, wynikający z okoliczności łamania NAPu (zagrożenie zdrowia i życia matki, które wymuszają prawną możliwość wykonania zabiegu).
„Pedolibki” zaś mogłyby zdystansować się od zamykania gospodarki i biznesów oraz całkowitego uśmiercania ludzkiego życia na rzecz walki z wirusem. Podstawowe wolności do zrzeszania się, relacji międzyludzkich, wybierania form wolnego czasu przy minimalnym reżimie sanitarnym byłoby połączeniem przyjemnego z pożytecznym. Ludzie mogą się spotykać w wolnej chwili z kim chcą i jak chcą, ale zachowują dystans i dezynfekują ręce. Lepiej proponować maseczki i szczepionki, których stosowanie jest mniejszym obciążeniem, niż zmuszać do większej izolacji społecznej, a co za tym idzie, praktykowania celibatu będącego psychiczną torturą.
Ekologia mogłaby być promowana poprzez postulowanie budowy elektrowni jądrowych, a zwłaszcza ukazywanie korzyści dla środowiska płynących z ich istnienia. Można znajdować innowacyjne sposoby redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Rzeczami nie do przełknięcia byłyby natomiast walka z jedzeniem mięsa, opodatkowanie lotów czy zakaz plastikowych sztućców i słomek – zamiast tego ostatniego, walczmy na forum międzynarodowym o surowsze kary dla ludzi zaśmiecających morza i oceany oraz twórzmy technologię, która szybko wyławiałaby niechciane odpady, np. pływający dron. W ten sposób tworzymy lepsze miejsce do życia, w którym wszystkie istoty zaspokajają własne potrzeby.
W przypadku Unii, szczepionek oraz podatków myślę, że można podobnie rozwikłać sprawę jak z ekologią. Zamiast przyjmować założenie, że jest się zwolennikiem Unii albo wrogiem wolności i rozwoju, lub jest się świadomym wolnościowcem albo unijnym totalitarystą, lepiej przyjąć postawę eurorealistyczną – walczyć z wadliwymi rozwiązaniami UE oraz zachowywać jej zalety, w drodze dialogu, reform i skutecznych negocjacji. Obowiązkowe szczepionki mogłyby być na choroby stanowiące ogromną zagładę dla ludzkości, w przypadku chorób nie powodujących na dłuższą metę masowe zgony czy zachorowania – dobrowolność. Reforma podatkowa mogłaby zakładać długofalową likwidację kary za pracę, którą określa się PIT oraz stopniowe odchodzenie od ZUSu aż do jego końca przy dodatkowym źródle finansowania emerytur. Obniżki oraz likwidacje pewnych świadczeń czy przymusowych danin są kwestiami koniecznymi do przemyślenia, a potem rozplanowania. Nie warto jednak porzucać tych propozycji oraz bać się ich tak, jakby ich wprowadzanie było zupełną utopią.
Powyższe propozycje są moimi osobistymi i nie wymagam by każdy je uznawał jako jakąś prawdę objawioną. Opisując je w podnagłówku, chciałem pokazać co według mnie można byłoby zrobić w związku z podziałem ideologicznym na „paleolibków” i „pedolibków”. Mianowicie: wykorzystać potencjał najlepszych możliwych postulatów z obu stronnictw. Ich dobór proponowałbym na zasadzie najważniejszego kryterium: wolności człowieka.
Maksymalizujemy to, co daje nam szeroki wybór ofert i pozwala prowadzić odpowiedzialne życie, oraz minimalizujemy to, co nas obciąża i pozbawia elementarnych praw. Szczęście i możliwość rozwoju dadzą nam niskie podatki, możliwość zawarcia związku partnerskiego czy wzięcia ślubu z partnerem tej samej płci, a ograniczać te pozytywne zjawiska będą m.in. lockdown i przymuszanie do ciąży zagrażającej zdrowiu lub życiu matki. Zarówno światopoglądowa jak i gospodarcza wolność stanowi drogowskaz do układania własnego życia wedle własnego uznania. W warunkach zakazów, nakazów i wszelkiego zamordyzmu, organizowanie życia wedle własnego „Ja” jest drogą przez mękę.
Eryk Hałas