„Nigdy więcej tej polityki!”
Już niedługo cisza wyborcza. Przed nami druga tura wyborów prezydenckich, które z perspektywy liberalnego wyborcy wcale nie są atrakcyjne. Wspominaliśmy już w poprzednich artykułach o negatywnym stosunku do obu opcji.
W prawym narożniku – kandydat reprezentujący nomen omen prawe skrzydło socjaldemokracji, czyli populistyczne status quo, dzielące naród na złe elity i bohaterskich „zwykłych Polaków”, mających zwalczać coraz to nowych wrogów w nieskończoność. Człowiek-długopis, nadający nowe znaczenie słowu „figurant”, patron ludzi ugodowych i uległych. Życie w kraju o rządzie sprzyjającym socjalistycznej myśli robotniczej miałoby przebiegać po staremu – reżim znajduje sobie wroga, z którym prowadzić będzie walkę dla samej walki. Nieważne z kim. Lekarze-rezydenci, nauczyciele i tak dalej. Nie ma co wymieniać. W lewym narożniku – pozorny reprezentant buntu przeciwko upadkowi praworządności i szacunku do człowieka. W praktyce sympatyk Ruchów Miejskich, korkujący Warszawę sprawiedliwymi społecznie woonerfami. Kandydat progresywny, przeciwny jednak legalizacji, bądź depenalizacji marihuany – tak jak adopcji dzieci przez pary jednopłciowe.
Bezideowość walczy więc z bezideowością. Okno Overtona przesuwać się może jedynie w kierunku większego interwencjonizmu. Kierując się samymi postulatami kandydatów, niektóre zestawienia przedstawiają Trzaskowskiego jako bliskiego centrum gospodarczego, w przeciwieństwie do lewicującego solidarysty Dudy. Jednak warto wziąć pod uwagę wiarygodność spełniania obietnic – Platforma nie wprowadziła legendarnego 3×15, zaś Prezydent RP gotów byłby podpisać choćby i 23. emeryturę. Na dodatek afery rządowe, wobec których Duda nie poczynił żadnych środków, mówią same za siebie. Mam na myśli choćby zmarnowane przez Sasina karty wyborcze, czy codzienna zmiana zdania ministra Szumowskiego – w kwestii fundamentalnej, czyli ludzkiego zdrowia, a co za tym idzie, życia. Nie wiem, jak przy tym wypadają przereklamowane „ośmiorniczki” z epoki końca rządów PO-PSL. Wiem natomiast, że wybory prezydenckie to zupełnie inna sprawa i nieważne, jak PRowo prezentowane są one przez sztaby konkurujących ze sobą kandydatów.
Kwestia PRu jest wg. mnie godna omówienia. Z nieludzką wręcz przyjemnością oglądałem tłumaczenie się redaktora Tomasza Sakiewicza z oczerniania Konfederacji – otóż doszło do nagłej zmiany scenariusza; koniec z „ruskimi onucami”, gdy mowa o elektoracie kluczowym w drugiej turze. Po ewentualnym zwycięstwie status quo, zapewne powróci wątek domniemanej agentury Putina. Wszędzie ci wrogowie narodu, tylko PiS taki nieskazitelny. Straszenie powrotem restrykcji (zresztą nieudolnie wprowadzonych) przez wspomnianego wcześniej ulubieńca wielu obywateli, ministra Szumowskiego, wpływa zapewne negatywnie na elektorat, który przecież dopiero wyjechał na wakacje i zapomniał o pomysłach Zjednoczonego Ingsocu. Dlatego szybko został schowany i byle do wyborów. Ktoś pamięta o Macierewiczu?
Premier raczej woli powspominać sobie Balcerowicza. W biznesie nie ma sentymentów, lecz przedstawiciel PiSu wydawał się o tym nie pamiętać przy kupowaniu wyborców w Sławnie, dnia 5 lipca 2020 roku. Czy transakcja się udała, tego dowiemy się po wyborach. Jedno jest pewne – do obietnic rządowych dołączyło poszerzanie etatyzmu. „Nie dopuścimy razem z prezydentem Andrzejem Dudą do powrotu tej neoliberalnej, turboliberalnej polityki Balcerowicza i Tuska, nigdy więcej tej polityki” – powiedział dumnie Morawiecki. Neoliberalizmizm – jest. Turboliberalny socjaldemokrata Tusk – jest. Premier albo ogląda znaną internetową serię o antycentryzmie i posługuje się sprytnie ironią, albo – mimo przynależności do wyklinanej przez partię rządzącą intelektualistów, wykształconych elit – nie dokształcił się w dziedzinie politologii. Panie Premierze, może nigdy więcej tej polityki! Ale tak na serio!
Czy zatem druga strona ma zwolennikom wolności coś do zaoferowania? Znana z liberalnego i prokapitalistycznego podejścia Krytyka Polityczna posłuży nam jako źródło. Sięgając po wywiad z Trzaskowskim z 2018 roku, w oczy rzuca się nadużywana anegdota o „wyrastaniu z korwinizmu”, w nieco innej formie: „Dużą część mojego pokolenia uwiódł kiedyś szalony libertarianizm. Przez ostatnie dekady dojrzewaliśmy jednak do świadomości, że rynek wszystkiego nie wyreguluje, że bogate miasto ma obowiązek pomóc potrzebującym, że polityk musi wykazać się empatią i pokorą. Gdy rozmawiam z warszawiakami, co robić, mówią: zająć się seniorami, zorganizować lepszą edukację dzieciom – realizacja takich podstawowych potrzeb nie jest ani prawicowa ani lewicowa”. Ideowość? Można o niej zapomnieć w wypadku tegoż kandydata.
Jeżeli chcecie więc zagrać z „bogiem, który zawiódł”, polecam rozwiązanie pasujące idealnie do „fioletowej ćwiartki” kompasu politycznego. Tutaj jest link, zasady znacie. Miłej zabawy! https://www.sts.pl/pl/zaklady-bukmacherskie/polityka/polska/wybory-prezydenckie/328/21064/82528/
Źródła
Piekielny koncert na dudach – 10 najgorszych praw Andrzeja Dudy
https://www.polskieradio24.pl/5/1222/Artykul/2545584,Premier-Polska-Trzaskowskiego-to-powrot-do-turboliberalnej-polityki-Balcerowicza
https://krytykapolityczna.pl/kraj/trzaskowski-zona-sloik-ojciec-sloik-jak-moglbym-miec-cos-przeciw-sloikom/
http://akapedia.pl/Neoliberalizmizm
Max Cegiełka