Nastąpiła jakaś przedziwna zmowa antyliberalnych (i tych nominalnie liberalnych również) sił politycznych aby z tak zwanymi umowami śmieciowymi walczyć. Nie dalej jak tydzień temu zwalczyć je „na sto procent” zechciał Platformiany pomazaniec pan prezydent Trzaskowski, ale on nie jest jedyny[1]. Podobny ferwor rewolucyjny zadeklarował też pan poseł Robert Biedroń z Lewicy grzmiąc „Jak będę prezydentem, zlikwiduję umowy śmieciowe”, walczył z umowami śmieciowymi będąc jeszcze w rządzie pan poseł Władysław Kosiniak-Kamysz nazywając je jednym z największych „problemów rynku pracy”[3] a i Andrzej Duda deklaruje walkę z tym nikczemnym procederem. Z resztą to właśnie ostatni rząd wprowadził godzinową stawkę minimalną na umowach cywilno-prawnych, jakoby w intencji uczynienia ich mniej śmieciowymi, mniej elastycznymi – co jego ekscelencja pan prezydent Duda skrzętnie podpisał.
Mowa oczywiście o umowach cywilnoprawnych, a więc pracy na podstawie umów-zleceń i umów o dzieło (a może również samozatrudnionych?) w opozycji do umów o pracę. Jak pisze Gwiazdowski, „Podstawą tych pierwszych jest prawna równość stron. Podkreślmy, że chodzi o równość prawną, a nie ekonomiczną. Z tą drugą bywa różnie. Ale wcale nie jest tak, że to pracodawca ma zawsze przewagę ekonomiczną nad pracownikiem”.[4]. Drugie to umowy które w myśl Kodeksu Pracy spełniają wiele postulatów ruchów związkowych, zapewniających bezpieczeństwo zatrudnienia, od okresów wypowiedzenia poprzez urlopy wypoczynkowe aż po płatne L4, w intencji umocnienia równości ekonomicznej kosztem nawet równości prawnej.
Postulat „walki z umowami śmieciowymi” nie jest zresztą w Polsce nowy, wpędzony został do głównego nurtu debaty publicznej siłami organizacji związków zawodowych w pierwszej kolejności. Umowy te postrzegane są jako niekorzystne z punktu widzenia tzw. praw pracowniczych a więc jednoznacznie złe, co zdają się wbrew wiedzy ekonomicznej powtarzać z uporem maniaka politycy większości ugrupowań co cykl wyborczy coraz głośniej (przypomnijmy, trend nie jest nowy – ma lat przynajmniej 10 jeśli nie 30).
Jest to populizm niebezpieczny i nieodpowiedzialny, wszak to elastyczność warunków zatrudnienia jest jednym z czynników instrumentalnych po temu by owo zatrudnianie w ogóle w rozsądnym zakresie następowało. Jak trafnie powiedział Balcerowicz, „Powinien istnieć elastyczny rynek pracy, nie za duża ochrona przez zwolnieniami, by przedsiębiorstwa chciały zatrudniać. Najlepiej, żeby nie było płacy minimalnej lub przynajmniej by nie była zbyt wysoka, gdyż wówczas część najniżej kwalifikowanych pracowników nie znajduje pracy. I oczywiście jak najmniejsze obciążenia podatkowe i regulacyjne, które mogłyby zniechęcać pracodawców do tworzenia miejsc pracy”.[5] Recepta na walkę z bezrobociem jest bowiem zawsze tylko jedna: więcej, nie mniej wolnego rynku, aby zapewnić przedsiębiorstwom możliwość twórczego działania. Aby zatrudnić potrzebnych do rozwoju ludzi musi być bowiem pewność że czynność ta nie będzie kotwicą ciągnącą firmę w dół w razie dalszych trudności, oraz musi być możliwość uwolnienia zasobów przez czasem demontaż nieefektywnych obszarów biznesu.
Nie jest przypadkiem że jak wskazał Olgierd Sroczyński, związki zawodowe wypowiadające „wojnę śmieciowym umowom”, a w konsekwencji i powtarzający ich mantry politycy, nie działają w interesie osób wchodzących na rynek pracy[6], nawet choćby tak orędownicy walki ze „śmieciowymi umowami” uparcie tę tezę artykułowali. Wręcz przeciwnie, co zresztą nie powinno dziwić, wszak środowiska te reprezentują raczej swoich członków o względnie ugruntowanej pozycji, kosztem tak pracodawców, jak i kosztem potencjalnej konkurencji w postaci nowych pracowników właśnie.
Nie jest przypadkiem również obserwacja że umowy te są zwłaszcza popularne w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw odpowiedzialnych za kreację gros miejsc pracy[7] i prawdopodobnie instrumentalne były dla redukcji bezrobocia z niegdysiejszych ponad 20% u początku tego stulecia do niedawnych około 5%.
Jak podaje Arkadiusz Sieroń w swojej ocenie debaty umowami cywilnoprawnymi, Alternatywą pracy na umowę cywilnoprawną nie jest praca na umowę o pracę, lecz bezrobocie lub praca w szarej strefie[8]. Ekonomista trafnie zwraca uwagę że „Rozwiązaniem problemu maskowania umowy o pracę umowami cywilnoprawnymi nie jest zwiększanie obciążeń fiskalnych umów cywilnoprawnych, lecz redukcja klina podatkowego oraz liberalizacja prawa pracy” powtarzając przy tym że „Im bowiem sztywniejsze prawo pracy i wyższa ochrona przed zwolnieniem, tym wolniejsza kreacja nowych miejsc pracy i niższa pewność zatrudnienia.”
Dochodzi wreszcie kwestia zasadnicza, a więc mylne wrażenie proliferowane przez środowiska lewicy, jak i etatystycznej prawicy, jakoby umowy cywilnoprawne miały być przeważnie stosowane w sposób „niesprawiedliwy” w miejsce „prawidłowych umów o pracę” prawdopodobnie nie wytrzymuje kontaktu z rzeczywistością. Wszak wiele rodzajów prac, zwłaszcza o charakterze dorywczym, nieregularnym, tudzież faktycznie zleceniowym, nie da się opisać językiem umowy o pracę właściwym raczej dla stałej pracy w jednym miejscu i jednym charakterze. W wypadku przeciwnym musielibyśmy zawierać umowę o pracę z publicystą piszącym do czasopisma czy budowlańcem ogarniającym remont budynku.
Jak trafnie onegdaj napisał Balcerowicz, „Wielu potępia „mowę nienawiści”. A czy „umowy śmieciowe” to nie mowa nienawiści? Niemal wszyscy powtarzają tę związkową podrzutkę.”[9]. Szkoda że nie jest to tylko niewinne populistyczne gadanie, lecz realny postulat większości liczących się kandydatów o potencjalnie destrukcyjnym wpływie na gospodarkę narodową, włącznie z potencjalnym przedłużeniem szalejącego korona-kryzysu.
[1] https://www.rp.pl/Wybory-prezydenckie-2020/200519368-Trzaskowski-zapowiada-wojne-na-100-procent-z-umowami-smieciowymi.html
[2] https://dorzeczy.pl/kraj/139170/biedron-jesli-zostane-prezydentem-zlikwiduje-umowy-smieciowe.html
[3] https://wyborcza.pl/1,155287,11608155,Minister_pracy_chce_walczyc_z_umowami_smieciowymi.html
[4] https://www.rp.pl/artykul/796142-Umowy-smieciowe-albo-bezrobocie–Gwiazdowski.html
[5] https://wyborcza.biz/biznes/1,101562,7861687,Leszek_Balcerowicz__Europa_potrzebuje_Adama_Smitha.html
[6] https://mises.pl/blog/2013/04/03/sroczynski-o-czyje-interesy-dbaja-zwiazki-zawodowe/
[7] https://www.rp.pl/artykul/796142-Umowy-smieciowe-albo-bezrobocie–Gwiazdowski.html
[8] https://mises.pl/blog/2015/11/12/sieron-smieciowa-debata-nad-umowami-cywilnoprawnymi/
[9] https://twitter.com/lbalcerowicz/status/510390700350115841?lang=en