Tożsamość między liberalizmem a demokracją to jeden z popularniejszych mam wrażenie błędów poznawczych wśród pewnych odłamów współczesnego środowiska wolnościowego w Polsce. Jeśli jesteś liberałem musisz być i entuzjastą ludowładztwa – trudno być jednym nie będąc drugim. Dyskusja różnic zdaje się zresztą być bez przedmiotowa w tym względzie że demokracja zdaje się być nienegocjowalną cechą ustroju tak niemal oczywistą jak fakty przyrody, a postulat zmiany ustroju z bardziej demokratycznego na mniej demokratyczny zdaje się być o tyle niepraktycznym że brak jest możliwości stabilności politycznej alternatywy w dzisiejszym ładzie światowym.
Wziąwszy wszakże pod uwagę wyżej wymienione zastrzeżenia uważam za zasadne odnieść się do burzliwej historii początków związku liberalizmu klasycznego z demokratyzmem. Otóż okazuje się że liberalizm klasyczny nie wskazywał konieczności rządów większości, i bardziej skupiał się na ograniczaniu prerogatyw władców niż na tym by cały lud uczestniczył w wyborze. Jak trafnie zauważa A Ryan w [1] powołując się na J Madisona: „[Liberalizm] nie jest koniecznie doktryną demokratyczną, bo otwartym pozostaje pytanie czy rząd tworzony przez większość w interesie większości będzie przyjazny dla reguły praworządności, poszanowania własności i praw obywatelskich. Nie ma niczego w idei większościowej władzy co wykazywałoby iż większość ma tendencję do respektowania praw własności i reguł praworządności”.
Dalej jeszcze idzie J Adams, w swoim traktacie „A defence of the constitutions of government of the United States of America”. Wskazuje on że w razie wprowadzenia powszechnego prawa wyborczego „najpierw zostaną podarowane długi, wysokie podatki zostaną nałożone na zamożnych ale nie na wszystkich innych, a ostatecznie równy podział wszystkiego będzie żądaniem i będzie poddany pod głosowanie” [2]. Historia, też ta najnowsza, zdaje się potwierdzać obawy tych liberałów w tym względzie że faktycznie rozszerzenie praw wyborczych koincyduje ze spadkiem respektu dla reguł praworządności, a absolutność własności prywatnej musi ustąpić rozmaitym interpretacjom dobra wspólnego.
Nie jest to aby wskazać że liberalizm od zarania był wrogi demokracji (to mieszanka ambiwalencji z umiarkowanym sceptycyzmem), bo jako ideologia oparł się on na kooptacji klasy średniej przez elitę intelektualną, przeciwko przywilejom arystokracji rodowej. W tym kontekście poparcie dla rządu reprezentacyjnego po prostu nie obejmowało powszechnego prawa wyborczego zwłaszcza z jak się okazało słusznej obawy o zdolności klas ludowych do akceptacji liberalnych pryncypiów politycznych.
Zwrócić przeto warto uwagę że w klasycznej optyce liberalnej, prawa o które się zabiega mają przede wszystkim naturę praw negatywnych niźli pozytywnych, stąd od rządów oczekuje się braku zakazów/nakazów, nie zaś dostarczania szerokiej palety dóbr i usług. Nie jest przypadkiem że oryginalna Karta Praw konstytucji amerykańskiej właśnie na negatywnych a nie pozytywnych wolnościach się koncentrowała – czego władza publiczna nie może zabrać ani nakazać, a nie co władca musi dać i zapewnić. Od poprawki pierwszej wskazującej że Kongres NIE może ograniczać wolności wypowiedzi, prasy i religii, aż po poprawkę dziesiątą wskazującą że uprawnienia które nie zostały wprost oddelegowane na Unię przynależą wyłącznie Stanom i narodowi. Brak gwarancji powszechnego prawa wyborczego, a nawet bezpośrednich wyborów (nawet senatorowie byli podówczas delegowani przez rządy stanowe, nie zaś wybierani przez lud).
Ergo nie ulega wątpliwości że demokracja współwystępuje z Wolnością/Liberalizmem ale jedno nie potrzebuje drugiego w żadną ze stron. To błąd logiczny łączący współwystępowanie z wynikaniem, tzw błędne wynikanie. Demokratyczny ustrój polityczny ma wiele zalet, od pewnej stabilności instytucji aż po aprobatę społeczną (tak! To też jest ważne, ustrój teoretycznie mądrzejszy ale nie akceptowany przez lud mógłby być w praktyce gorszy przez wstrząsające nim bunty), i listę można mnożyć, ale łączenie demokratyzmu z liberalizmem w przekonaniu że jedno jest koniecznym elementem drugiego jest kompletnie nie poprawne. Tak liberalizm może występować bez demokratyzmu, czego przykładem są liberałowie klasyczni jak i niektóre spośród nurtów libertarianizmu (o tym innym razem), jak i demokratyzm może istnieć bez liberalizmu (czego przykładem są demokratyczni socjaliści).
Źródła:
Bardzo mądry esej.
Bardzo mądry esej. Zgadzam się