Zacząłem od Razem dlatego że drwiny z sytuacji majątkowej i dochodowej tych polityków spotkałem najczęściej. Zupełnie bezzasadne, bo Razem można atakować bardzo merytorycznie. Od wskazywania ekonomicznej szkodliwości ich programu, po jego skrajnie niemoralne implikacje. Można bardzo słusznie atakować narrację zawiści i podsycanie konfliktu klasowego.
Bogaci też. Istnieje taki popularny mit, pewnie w niektórych kontekstach uzasadniony, że polityk w słabej sytuacji finansowej jest bardziej podatny na pezekupstwo. Otóż moim zdaniem do oceny moralnej bogactwa, od wielkości bogactwa, ważniejsze jest jego pochodzenie: czy to przedsiębiorczość i praca, czy też układziki i dotacje. Wielkość bogactwa znaczenia nie ma.Słaba sytuacja finansowa nie musi oznaczać niekompetencji
Jak ktoś ma mało pieniędzy, łatwo wyciągnąć wniosek że nie umie zarabiać a więc nie zna się na wartościowej robocie, nie ma wartościowych kompetencji. I bardzo często to jest prawdą. Niska wycena rynkowa kompetencji człowieka generalnie jest czynnikiem świadczącym ujemnie. Natomiast mało hajsu może być skutkiem tego że człowiek hajs swój rozdał potrzebującym, tudzież że mniej za hajsem goni. Tu przykładem może być pan poseł Zandberg który w ubiegłym roku zarobił ino 49 tysięcy złotych w zarządzie partii. Pan Zandberg był programistą i jakby chciał pracować w swoim zawodzie, spokojnie mógłby kosić 100 tysięcy albo i więcej rocznie (200-300 tysięcy spokojnie byłoby dla niego osiągalne gdyby był dobry).

Oceniajmy ideę nie dorobek finansowy człowieka. To często owocuje bardziej inteligentną dyskusją.
Maciej Kamiński