Na wstępie zaznaczę że nie wiem czy Bitcoin wzrośnie w przyszłym roku do 20, 100 tysięcy dolarów, czy spadnie do 3 albo poniżej jednego tysiąca i w sumie nie o tym jest tekst. Nie napiszę czy Bitcoin kiedykolwiek zostanie uznany za walutę lub stanie się walutą de facto, bo odpowiedzi na to pytanie po prostu nie znam (chociaż nie mam w tym zakresie optymizmu).
Stan na dziś:
Otóż w mediach USA pojawiła się, ale raczej na dalszych niż pierwszych stronach, informacja że pan Virgil Griffith, programista powiązany z tematem kryptowalut, został niedawno zatrzymany w Kalifornii za dostarczenie władzom Północnej Korei informacji o tym jak z kryptowalut można korzystać, czym zdaniem władz USA dopuścił się czynu nikczemnego: pomógł obcemu krajowi w uzyskaniu wiedzy o metodach uniknięcia sankcji nałożonych na ten kraj przez rząd USA[1]. Konkretów brak, ciekawe jak bardzo ten zarzut jest wydumany i pretekstowy, nie wiem, ale wygląda mi to na jeden z wielu etapów straszenia publiczności kryptowalutami.
Nie jest to pierwszy przypadek kiedy rząd USA ma nie podrodze z krypto-walutami. Sam pan Prezydent Trump nie dalej jak w lipcu tego roku tweetował, że „Nieuregulowane Krypto Aktywa służą nielegalnym działaniom takim jak handel narkotymaki i innej nielegalnej aktywności” w swoim stylu konkludując że jest tylko jedna jedyna prawdziwa, najlepsza, najsilniejsza, najwiarygodniejsza waluta, Amerykański Dolar[2] z którym nic na świecie nie może się równać. Na marginesie można zwrócić panu Prezydentowi uwagę, że to Amerykański Dolar jest główną walutą rozliczania handlu narkotykami.
Słynny ekonomista związany z establismentem demokratycznym, zasłużony profesor i noblista Paul Krugman, straszy że „Bitcoin cofnie nas w monetarnej ewolucji o 300 lat”[3], co w tym kontekście jest prawdą, że w odróżnieniu od tego Najlepszego Na Świecie Dolara, rządy nie mają doskonałych środków by kontrolować jego podaż czy przepływy (w tym do krajów czy osób im wrogich). Wtóruje mu James Bullard, ekonomista z Fedu, strasząc że krypto wprowadza konkurencję w środkach wymiany czym cofa nas do „1830” [4]
Korei Północnej z oczywistych względów nie lubimy, i tłumaczyć tego nikomu nie trzeba, ale groźba związana z faktem że Państwa kontrolują obieg pieniędzy nie przejawia się przecież tylko tym że oto od pieniędzy odcięci są zagraniczni wrogowie. A i odnieść można wrażenie że nie Korea Północna i handlarze narkotyków, to główne realne powody presji na rzecz kontroli obrotu kryptowalutami, lecz raczej jakieś symbole zła którymi władcy machają by uzasadnić dowolne zaostrzenie przepisów.
Analogicznie Chiny Ludowe od lat prowadzą akcję ograniczania obrotu kryptowalutami[5] w wyniku której zablokowano 5 lokalnych giełd, utrudniono dostęp do kapitałów w tej formie. Jest to oczywiście zrozumiałe, bo obecność pieniądza poza kontrolą władz jest wyrwą w ich systemie „social credit” w ramach którego mogą zablokować hajs niepoprawnym politycznie, dysydentom, wrogom ustroju.
W tyle nie zostaje Unia Europejska ogłaszając piątą z kolei [6] dyrektywę w sprawie prania brudnych pieniędzy obliczoną na ograniczenie anonimowości takich transakcji i zapewnienie naszym umiłowanym przywódcom pilniejszej kontroli i ewentualnie blokowania takich transakcji. Jeśli nie w obawie przed handlem narkotykami, to z pewnością w obawie przed unikaniem opodatkowania
Interpretacja:
Rządy zaawansowanych technicznie krajów świata coraz pilniej przykładają się do kontroli nad kryptoaktywami. Nie jest to błąd w systemie ani przypadek, i nie wiele lat minęło od pojawienia się technologii do pomysłów na jej coraz ściślejszą regulację.
Wczesny rynek kryptowalut stanowił coś w rodzaju finansowego akapu, gdzie każdy mógł kupić i sprzedać co chciał. Bardzo nie w smak to coraz silniejszym instytucjom rządowym, które z oczywistych powodów chcą mieć silną kontrolę nad pieniędzmi. Chcą wiedzieć kto komu za co płaci. Chcą móc zabierać hajs jednym by dawać drugim. Chcą móc blokować transakcje nieprawomyślne i wspomagać pożądane.
Rządy światowe rozwijają metody śledzenia takiego obiegu informacji i regulacje umożliwiające karanie. W miarę niemożności faktycznego technicznego zablokowania takich transakcji, pozostaje metoda policyjnej pałki, karania za niezgłoszony obrót, domiarów podatkowych, mandatów za nie zbieranie wymaganych informacji (AML/KYC).
Moim zdaniem w pewnym sensie mamy do czynienia z technologicznym wyścigiem zbrojeń między społecznością technologiczną a rządami. Jeśli wygra społeczność, upadnie skuteczność wszelkich metod blokowania, zajmowania kont, blokowania i kontrolowania transferów (keep in mind, Bitcoin nie jest prawdziwie anonimowy, ale Monero na przykład może być, a kto wie jakie technologie pojawią się w przyszłości), może nawet możliwość okradania ludu bożego przez inflację. To będzie zręb finansowego „akapu” nawet jeśli nie akapu faktycznego, to w obszarze usług i transakcji finansowych. Stan nieskuteczności regulacji i kontroli.
Jeśli wygra Państwo (Państwa), wynik będzie zgoła odwrotny i w dalszym ciągu funkcjonariusz państwowy swoją decyzją będzie mógł nam zablokować konto na poczet domniemanego domiaru podatkowego, przechwycić przeleww imię walki o wyższy VAT itp.
Moim zdaniem faworytem w tym wyścigu jest Państwo (Państwa) jako organizacja o de facto nieskończonej mocy sprawczej. Nawet bowiem w razie powstania dowolnie skutecznych środków technologicznych co do cyber-bezpieczeństwa i anonimowości transakcji, Państwo będzie dysponować policjantami uzbrojonymi w pałki i pistolety, a to argument siły w ostatecznym rozrachunku wygrywa (skąd oczekiwanie że „wolny rynek znajdzie drogę by obejść regulację” bardzo często okazują się nie spełnione).
Jakie jest polityczne znaczenie kryptowalut? Okazuje się że być może bardzo duże biorąc pod uwagę pilność i powagę z jaką do kontroli nad nimi podchodzą rządy światowe. Oraz oczywiście biorąc pod uwagę wywrotowe rezultaty jakie „krypto-anarchokapitalizm” mógłby wywrzeć na świecie transakcji finansowych a także poza tym obszarem.
___